Przed lekturą: „Kościół kobiet”, Zuzanna Radzik

Kościół kobiet to książka napisana przez Zuzannę Radzik – katolicką teolożkę, publicystkę „Tygodnika Powszechnego”. To autorka opublikowanego przed laty, w 2003 roku, odważnego artykułu „Piwnice wciąż gniją”, w którym na światło dzienne wyciągnęła smutną historię pewnej księgarni zwanej Księgarnia Patriotyczna Antyk. Ta zlokalizowana była w podziemiach warszawskiego kościoła Wszystkich Świętych. Choć takie sąsiedztwo powinno, to jednak nie zobowiązywało – sprzedawano tam ponure, ksenofobiczne i antysemickie publikacje nie mające nic wspólnego z głoszoną w Kościele powyżej Ewangelią i szeptanymi tam właśnie modlitwami za ofiary z Jedwabnego. Po wielu próbach interwencji u najwyższych kościelnych czynników – zapis tych zmagań Radzik opowiedziała w swoim artykule – księgarnię Antyk zamknięto, ale stało się to dopiero w 2006 roku. Artykuł trafił potem, w 2010 roku, do jubileuszowego numeru Tygodnika Powszechnego nazwanego Żydownikiem Powszechnym, który wydano z okazji 65-lecia pisma. Tak Zuzanna Radzik znalazła się w doborowym towarzystwie gigantów takich jak Jerzy Turowicz, Władysław Bartoszewski, Marek Edelman, czy ks. Stanisław Musiał, by wymienić tylko tych kilku wielkich i wspaniałych autorów tego numeru. Piękna karta. Pozazdrościć. Odświeżam sobie ten tekst coraz bardziej ciekaw odważnej autorki i jej nowej książki.

Strona tytułowa „Kościoła kobiet” obiecuje, że czytelnik wyruszy ścieżkami rzadko eksplorowanymi w kraju Czarnej Madonny – Maryja na okładce występuje bowiem w różowym „kobiecym” i robi na drutach maskę radykalnej feministki z Pussy Riot (ilustracja plawgo & pyrka). Zapowiada się ciekawie. Przypomina się czytana przed laty charakterystyka butnych amerykańskich zakonnic z kart książki Zygmunta Piekoszewskiego „Katolicyzm amerykański” – te potrafiły zrzeszać się, walczyć o swoje prawa i sprzeciwiać biskupom. Wspominam też urokliwe zdjęcia polskich mariawickich kapłanek – staruszek w szatach liturgicznych, które w skupieniu odprawiają swoje starokatolickie nabożeństwa. Zastanawiam się nad charyzmatem potulnych i pokornych sióstr zakonnych – niekiedy określanych jako sprzątaczki i wycieraczki, tania siła robocza Kościoła, ofiary Kościoła patriarchalnego. Nieprzypadkowo wywiad z felicjanką s. Celestyną Giertych opublikowany w dominikańskim miesięczniku W drodze (1997) został zatytułowany Bóg nie chce, byśmy były wycieraczkami.

*****

Sprowokowany tytułem zadaję przed lekturą kilka pytań. Czy Kościół rzymskokatolicki jest dziś tak samo Kościołem mężczyzn, jak i Kościołem kobiet? Jako mistyczne Ciało Chrystusa, lud Boży, czy wspólnota ochrzczonych wiernych, wydaje się przecież być Kościołem obydwu płci. Dlaczego zatem bywa tak, że przedstawicielki płci pięknej czują się niekiedy w tej wspólnocie jakby mniej ważne, niedowartościowane? Trzecie pytanie dotyczy tego, jakie skutki dla wiernych i Kościoła powszechnego niesie odwieczna maskulinizacja jego struktur, nawet jeżeli dziś słabnie jego mizoginiczne oblicze (zajmująco o zjawisku w różnych kulturach pisze David D. Gilmore w książce Mizoginia, czyli męska choroba, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003). Innymi słowy, czy Kościół jako organizacja hierarchiczna pod wodzą mężczyzn z ich męską wrażliwością (czytaj charyzmatem) został czegoś ważnego pozbawiony? Czy wierni takiego Kościoła coś tracą?

*****

Zuzanna Radzik, Kościół kobiet, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Wydanie I, Warszawa 2015.

kosciol-kobiet-okladka-druk-lakier-1

Dodaj komentarz